środa, 30 marca 2011

100.20sześć


Tak sobie myślę, że gdyby wszyscy ludzie na ziemi byli braćmi to by nie było sióstr.A tak trochę poważniej to zastanawiam się nad sensem pokazywania swoich zdjęć w formie fotograficznej wystawy. Myślałem na ten temat troszeczkę. Nawet z kilkoma osobami porozmawiałem. I dochodzę do wniosku, że jak na razie to więcej jest PRZECIW niż ZA. Bo chyba byłoby mi trudno nazbierać i wybrać 20 zdjęć, które się choć o  FOTOGRAFIĘ ocierają. A przecież przy takim selekcjonowaniu ważna jest nie tylko spójna treść, ale i również kadry, forma prezentacji, wielkość i orientacja przestrzenna odbitki. Nawet takie być może niuanse jak jakość odbitki są tu niezmiernie ważne. Bo czy jest sens wieszać na wystawie odbitki wykonane w cyfrowym labie na byle jakim fotograficznym papierze? Moim zdaniem nie. Takie postępowanie to chyba jednak dewaluowanie fotografii. Co jeszcze przemawia PRZECIW? No chyba to, że nie bardzo wiem do kogo bym miał swoją wystawę adresować. Sporo na temat fotografii czytam, jeszcze więcej oglądam ( i bynajmniej nie chodzi mi tu o internetowe fora i treści zawarte w internecie). Wciąż jeszcze wiem zdecydowanie za mało, ale już pojąłem iż przekaz wizualny to niesamowicie skomplikowana, niejednoznaczna i po prostu trudna materia. Z tego co widzę tylko znikoma część fotografujących chce się w tę materię zagłębiać. A zupełnie oczywistym jest, że teraz wszyscy mają aparaty a większość użytkowników cyfrowych lustrzanek potrafi zrobić zupełnie udane i poprawne zdjęcie. Spora cześć z nich wiesza w internetowych galeriach swoje produkcje.Tam zbierają one znakomite recenzje i oceny, sami również takie recenzje piszą.Odrzucając, może nawet nieświadomie fakt, iż przekaz wizualny to prawdziwy labirynt treści, form i emocji zatrzymują się w pewnym miejscu. Oczywiście nikt nie ma obowiązku zagłębiać w fotograficzne labirynty. Tyle, że czy w takim wypadku ktokolwiek zauważy i doceni, że zdjęcia w galerii to odbitki na bromie a nie tani chiński papier? No a jak nie - to po co się wysilać? Podobnie z treścią. Czy jak ktoś nie ma pojęcia o na przykład twórczości H.C. Bressona to jak odczyta kadr nawiązujący jego serii portretów? Nie mając oparcia w klasyce nie odczyta przekazu. I będzie dokładnie tak samo jak było z reakcją pewnej osoby na słowa - cytuję "źle się dzieje w państwie duńskim" powiedziała? "tak? chyba nie masz racji bo byłem tam na wycieczce i było tam wszytko w porządku i o niczym niezwykłym nie słyszałem" - kto w szkole na lekcjach nie uważał nie będzie wiedział, że to cytat z Hamleta a potraktuje go dosłownie. To takie przemyślenia PRZECIW.
Tak myślę że jeśli już robić wystawę to koniecznych jest do spełnienia kilka warunków by to miało sens. Po pierwsze -  ktoś z prawdziwym doświadczeniem i wiedzą powinien popatrzeć prędzej na zdjęcia które mają być prezentowane. Bo konieczne jest by wystawa była spójna w formie i treści. A składa się na to naprawdę bardzo wiele rzeczy. Jak się nie da takich fotografii wybrać to lepiej sobie robienie wystawy odpuścić. Warunek drugi - to mądre i rzeczowe wprowadzenie do oglądania zdjęć. Najczęściej zajmuje się tym  komisarz wystawy. Bez tego wprowadzenia - ktoś, kto na wernisaż przyjdzie, a o fotografii ma raczej blade pojęcie - nie ma szansy ogarnąć treści. Oczywiście jeśli prezentowane zdjęcia w ogóle takową treść posiadają. Takie potraktowanie tematu da szansę każdemu - nawet tym mało zorientowanym w fotograficznym świecie - pewne dotknięcie sensu i specyfiki fotografii. 
Jest jeszcze jeden, może mało dostrzegalny i z pozoru nie istotny aspekt tej sprawy. Otóż te najsłabiej przygotowane wystawy, co do których pasują wszystkie zarzuty o których napisałem wyżej są organizowane najczęściej w celach promocyjnych. Bo promować się w dzisiejszych czasach jest modnie. Ta promocja dotyczy przeróżnych rzeczy. Czasem produktu, czasem działalności jakiegoś stowarzyszenia czy też organizacji, czasem kółka zainteresowań uczniów gimnazjum lub innego ogniska artystycznego. Chyba najgorzej jest jak taka niedorobiona wystawa promuje prywatną osobę nazywaną fotografem. Promocja ponad wszystko! Bo teraz takie czasy, że swoją działalność koniecznie trzeba promować. Bo na wystawach będą miłe słowa - to nic, że puste i głupie - bo może lokalna prasa notatkę zamieści na IV stronie. Ważne żeby był szum. Bo jak szumu nie ma to i człowieka nie ma. Bo jak się nie pisze i nie pokazuje to organizacja i stowarzyszenie słabnie i może stracić grant czy inną dotację. Podsumowując i kończąc powiem tak: szanujmy fotografię - jak już konieczne jest pokazywanie zdjęć na wystawach próbujmy robić to godnie. Działajmy tak by zwykłym ludziom w przyjazny i estetyczny sposób ułatwić oglądanie naprawdę dobrych zdjęć. Trzeba też wiedzieć co się dzieje ze zdjęciami, które w dobrej wierze komuś udostępniamy. Kiedyś, wśród wielu zdjęć innych autorów, kilka moich sportowych kadrów było prezentowanych na stadionie w przerwie meczu piłkarskiego. Nie było to fajne, choć idea tego działania była dla mnie jasna. To był wyjątek - od tamtej pory dbam o swoje zdjęcia. No ale to zupełnie inna opowieść.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

wiele racji masz

bywając w necie tu i ówdzie dawno już przestałem się dziwić widząc zaproszenia na wystawy (na ogół organizowane z udziałem pieniędzy publicznych, przez ratusze lub inne instytucjie) na których wystawiają się fotografowie kiepsy. A za kiepskich uważam tych twórców, którzy w gruncie rzeczy nic nie tworzą: podnosza aparat do oka i robią przypadkowe zdjęcie, nie ważne czy reportaż czy studyjna sesja modelki. Nie ryzykują, nie szukają swojej ścieżki, nie rozwijają się. Przez całą karierę tkwią na pierwszym stopniu. Ale organizują wystaw i dzięki temu plują sztuce w oczy: bo są w ten sposób docenieni. To trochę tak jak w ogóle bywa ze sławą: coraz częściej jest się sławnym ze względu na sławę, którą się otacza, nie zaś z racji talentu czy osiągnięć...

wystawom powiedzmy umiarkowane "nie". Więcej selekcji, więcej sensu!

photohibition pisze...

Bez odbiorcy twórca nie istnieje.
Fotografować "do szuflady" można... ale to tak jak karate w stylu kata, czyli bez przeciwnika.
Jeśli dzięki wystawie ktoś coś zobaczy, to warto. Inny zobaczy na plfoto, inny na blogu.. ja zaglądam często (choć rzadko piszę).

heja!