poniedziałek, 26 lipca 2010

9pięć






Nie ma w lęborku bardziej obfotografowanego wydarzenia niż dni patrona miasta czyli jarmark jakuba. Jak widzę te stada fotografujących biegające po staromiejskiej to mi się ulewa. Praktycznie każde pierdnięcie stanowi pretekst by cykać, cykać, cykać. Już Sontag pisała o tym jak to fotografia staje się dobrem powszechnym - ale to co się dzieje w lęborku w trakcie tego święta to się po prostu w głowie nie mieści. Czy to dobrze - czy to źle? nie wiem. wiem tyle że gdyby się nad tym zastanowić głęboko pewnie sporo argumentów "za" jak i "przeciw" znajdzie. mnie osobiście taka dyskusja wydaje się zbędna. mam tylko nadzieję, że poziom fotograficzny pokazywanych zdjęć, które będą stanowić w przyszłości dokumentację tego wydarzania, będzie wysoki. i, że ci którzy te zdjęcia zrobili, wypowiedzieli się poprzez nie w ciekawy i niebanalny sposób. z tego co wiem - kilka osób próbowało podejść do jarmarku dość nietypowo. może nie będzie to aż taki eksperyment jak to co ja zrobiłem podczas jarmarku dominikańskiego chyba 3 lata temu - fotografując go jednorazówką za 12zł i 50 gr - ale też efekty mogą być ciekawe. otóż ze 4-5 osób podobno fotografowało tylko startymi aparatami - co prawda z kontrolą ekspozycji ale za to na kliszach. mnie się pomysł podoba - ciekawe czy będzie mi dane zobaczyć efekty tego małego eksperymentu. a wyżej kilka moich zdjęć - zrobiłem je bardzo "na przekór" sobie. różne apraty, różne techniki, różne formaty - taka zabawa treścią i formą - zapraszam do oglądania i ewentualnie napisania komentarza.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Piotrze rozumiem Twoje rozgoryczenie. Myślę, że problem jest ale nie tam gdzie go szukasz. Dziś każdy kto ma aparat (sięgnij pamięcią do koncertu Justyny) nazywa siebie fotografem, klepiąc lustrem bez ładu i składu. Na jarmarku powstaje masa nieprzemyślanych kadrów a net wręcz przesycony jest nieobrobionymi, niskiej jakości "zdjęciami". Ja cyfrowo zrobiłem 150 pstryków z czego niespełna połowę odrzuciłem. Zapytaj teraz tych mistrzów pod sceną ile oni zrobili zdjęć. Warto zadać sobie pytanie "po co to wszystko".

poszukiwacz zwyczajności pisze...

nie nazwałbym tego rozgoryczeniem - raczej niesmak bardziej by mi pasował. to co piszesz to fakt - i niestety w mojej opinii takie nieprzemyślane działania powodują że fotografię zaczyna się postrzegać źle albo nawet bardzo źle. sądzę że gdyby pod sceną było 3 - 4 ludzi z aparatami i nie rąbali by lampami w tempie 100 błysków na sekundę to wokalistka nie rzuciłaby swego lekko chamskiego tekstu. mnie tam nie zależało na tych zdjęciach, zrobiłem może ze 30 klatek i zdążyłem przy tym zmienić szkło - coś zapewne w kolejnym poście wrzucę. to nie dziwne że ludzie mając aparaty chcą fotografować - szkoda tylko że nie szukają niczego co by było naprawdę interesujące - wydaje mi się że to się bierze z tego iż każdy bardzo szybko chce być za swoje zdjęcia mocno doceniany i chwalony - dopóki się to nie zmieni to tak to będzie wyglądało - cyk, cyk, cyk ilość a nie jakość, setki nieprzemyślanych kliknieć, im więcej tym lepiej. ale to chyba predzej czy później przejdzie - aparaty pójdą do lamusa albo fotografie zaczną być bardziej przemyślane i lepsze. taką mam nadzieję (a ja przez dwa dni zrobiłem jedną kliszę analogiem i ok 120 zdjęć cyfrą - razem z albumami domowymi - no i to mnie wystarczająco zadowoliło) - do pokazania wybrałem to co widać - może za jakiś czas jeszcze 2 - 3 fotografie wrzucę - takie bez związku z jarmarkiem.

photohibition pisze...

Bardzo podobają mi się dwa ostatnie zdjęcie, szczególnie zwłaszcza to z "obcym".