Tradycji stało się zadość i Jarmark Dominikański w Gdańsku odwiedziłem wspólnie z Karmazynem (wielkie dzięki - miło było baaaardzo). Zdjęć zrobiłem ledwie kilka. Pogoda aż za dobra, upał mnie rozleniwił do tego stopnia, że lubitela nawet z plecaka nie wyjąłem. Te pstryki, które prezentuję wyżej to cyfra + tokina. Co bardziej istotne - nie zapomniałem o ważnej sprawie i moje zasoby alkoholu zostały uzupełnione o dwa miody pitne. Pooglądaliśmy też z chłopakami rycerski turniej (w pierwszej przerwie wyszliśmy bo się Paweł znudził). Zdjęć nie daję bo lepsze zapewne będzie miał Monsoon (którego tam właśnie spotkałem).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz